31.08.2012

Mecz nr.6


Magda ryczała całe dwie godziny, dopiero kiedy w miarę się uspokoiła, podniosła głowę z ramion Jacka.

- aaa, to ty - rzuciła skonsternowana widząc, że to nie był Jacek, przetarła zapłakane oczy rozmazując tusz po całej twarzy - przepraszam za kłopot, matko, całą koszulkę ci zniszczyłam - rzuciła zauważywszy że jej makijaż wraz ze łzami, zostawił ślad na śnieżnobiałej koszulce Lewandowskiego.

- ee, nieważne - mruknął - lepiej ci juz??

- tak, dzięki - próbowała się uśmiechnąć.

- Kawy, herbaty?? - zapytał

- nie, dzięki, juz ci wystarczająco kłopotu narobiłam.

- Marudzisz - sarknął - do jazdy powrotnej to ty się średnio nadajesz, zostaniemy na noc u mnie, a rano cie odwiozę.

Magda poderwał a się z krzeseł, na których leżała patrząc oburzona

- ty sobie chyba żarty robisz??

- ej spokojnie, tam sa dwa pokoje z osobnymi łózkami - zaśmiał się - widzę, że jesteś padnięta przecież.

- dobra, niech ci będzie, tą rozgrywkę wygrałeś - sarknęła skuszona perspektywą spania w ciepłym, czystym łózku.


Dwanasice godzin poxniej.


Obudziła się w jakimś dziwnym miejscu , kompletnie nie wiedząc gdzie jest, ani jak się w nim znalazła, otwierając oczy zauważyła nad soba błękitny sufit z biała lampą podnosząc się pomału na łózku zauważyła również błękitne ściany ( umarłam i jestem w niebie - pomyślała) , białe segmenty kontrastujące z błękitem ścian, leżała na białej narzucie faktura przypominającej miska.  Wstała, zorientowawszy się że jest w ciuchach, w których była wczoraj, przebrała się szybko i wyszła z pokoju. W kuchni na stole stała kawa w termicznym kubku i kartka “ zostawiam ci kawę, ale nie wiem czy pijesz z mlekiem czy nie, wiec jak masz Ochotę,to mleko jest w lodówce, będę za dwie godziny to odwiozę cię spowrotem. R.”



-Jaki R?? jakie spowrotem, co ja tu w ogóle robię, i gdzie ja do cholery jestem??



Nalała sobie mleka do kawy i przeszła z kuchni do pokoju, przyglądajac się zdjęciom wiszącym na ścianach.



- O kurwa - rzuciła w pewnym momencie zorientowawszy się gdzie spędziła noc - te leki uspokajające , które dostała dzień wcześniej zadziałały tak, że kompletnie nie miała pojęcia jak się znalazła w mieszkaniu Lewandowskiego i co się działo w nocy.



- Zaraz, zaraz, była w szpitalu, u Agaty, był Jacek z Lilą, mama i brat Agatona i Lewy (ten tam po co??) - o cholera - zasłoniła usta rękami zdając sobie sprawę ze śmierci Agaty - potem wyszła od niej z sali, wtuliła się w kogoś, potem nie pamięta.



Weszła do łazienki.



Wyłożone biszkoptowymi kafelkami pomieszczenie kontrastowało z brązem terakoty i bielą armatury, rozejrzała się po pomieszczeniu. Zero śladów jakiejkolwiek kobiety, maszynka do golenia,jakieś gadżety Gillette, woda po goleniu , otworzyła przytykając do nosa - nawet ładna - pomyślała.  W misce leżała zamoczona koszulka z plama od tuszu i podkładu.


- I tak tego nie dopierzesz - mruknęła pod nosem.



Na zgrupowanie wróciła pociągiem, nie będąc pewna tego co się wydarzyło w nocy.


Magda wróciła na zgrupowanie ale i tak nie mogła skupie się na grze, po długich rozmowach z Iwoną Lewandowską , dała się namówić na tworzoną w Dortmundzie Drużynę siatkarską. Miała pomóc w jej utworzeniu i wypromowaniu siatkówki na Signal Iduna Park. Dzięki temu miała zapewnione miejsce w składzie i opaskę kapitana. Musiała wyjechać, ochłonąc, zmienic otoczenie.

(podstępna ta Twoja przyszła tesciowa) 



Magda,będąc święcie przekonana, że Robert przyjął propozycję AC Milanu zadzwoniła do kuzynki.



- cześć Ewuś, co tam u was??

-......

- Ewcius, słuchaj mam prośbę, pogadaj proszę z Łukaszem i dajcie mi znac za kilka dni, czy sprawiło by wam duzy problem, gdybym wpadła do was na jakiś czas?? Na Signal Iduna ma byc utworzona sekcja siatkówki i mam pomóc ja utworzyć, ale do czasu jak się ogarnę muszę miec się gdzie zatrzymać . Pogadaj z Łukaszem, zadzwonię później.

- Ja nie musże z nim gadać, wpadaj kiedy masz ochotę.

- Ewuś s, zapytaj go lepiej, bo chodzi o kilka tygodni, do kilku miesięcy nawet, wiec wolałabym, zeby nie mial nic przeciwko.

- Łukasz właśnie wrócił , może sama go zapytasz??

- Wolałabym, zebys ty z nim....

- Cześć Dziuńka, co tam??

- ja ci dam Dziuńka ( zabije cie Piszczek) -(śmiech Łukasza) - z tego co zrozumiałem, wybierasz się do nas??

- Noo, tak, poniekąd tak.

- to w czym problem?? wskakuj w samolot i dajesz tutaj

- Piszczu, ale ja myślałam o dłuższym okresie czasu, kilka tygodni, moze miesiąc, wiesz, nie chciałabym wam robic problemu. Zmarła Agata i Lewandowska pcha mnie do Dortmundu, pomóc utworzyć druzynę siatkarską na Signal Iduna.

- Na Signal Iduna mówisz?? - uśmiechnął się Piszczek na samo wspomnienie lasek biegających po boisku w króciusienkich spodenkach - ja nie widzę problemu, Ewcia z tego co widzę tez nie, to kiedy będziesz???

- Łukasz, przegadajcie to najpierw, proszę, bo to ….

- Dziunia, weź mnie nie drzaźnij, dajesz do nas . Jak cie będziemy mieli dość, znajdziemy ci jakieś mieszkanko i tyle.

- Dzięki, kochani jesteście.  A za tą Dziunię oberwiesz.

- Hłe, hłe , hłe - zarechotał Piszczek.



całą rozmowę co chwile parskał do słuchawki jakby próbując cos ukryć przed Magdą

25.08.2012

Mecz nr 5,


Pół roku później Agata z Jackiem wzięli ślub,a teraz  leżała w szpitalu, po urodzeniu dziecka, była po dwa tygodnie po przeszczepie i walczyła z posocznicą.

 Magda znów wpadła na Lewandowskiego. Zawsze jak miał wolne, wpadał do matki, na zgrupowania. Jedyny facet ( i to jaki facet) wśród tylu bab, musiał wzbudzać zainteresowanie i chociaż wszystkie się do niego kleiły , mizdrzyły, strzelały oczkami, ta dla której naprawdę przyjechał, nie sprawiała wrażenia zainteresowanej. Przeciwnie, sprawiała wrażenie, jakby drażniło ją to, że się przy niej kręci, że ją adoruje, opędzała się od niego jak od natrętnej muchy, nie przyszła nawet na wieczorek pożegnalny, żeby go nie spotkać. Fakt nie nudził się na nim, miał oddzielny pokój, wiec znalazł sobie pocieszycielkę, żeby chociaż na chwilę zapomnieć o Magdzie. 


Laski miały zgrupowanie w Szczyrku a Robert zastanawiał się nad nowym klubem, przyjechał do matki, konsultować swój wybór AC Milanu, jako następnej drużyny po Lechu Poznań.


- mamooo, powiedz mi cos o tej Magdzie - rzucił rano wprawiając matkę w osłupienie

- podoba ci się?? - zapytała zdziwiona pytaniem syna

- Nieeee,  jest jakaś taka, inna, dziwna jakaś. 

- Inna, czyli jaka.

- Niedostępna. 

-Aaa, nie leci na Ciebie?? Tu cie boli?? - Iwona nabijała się z syna

- nieee- zaczerwienił się - wiesz, że mi jeszcze żadna nie odmówiła - uśmiechnął się bezczelnie - zastanawiam się tylko jak wyrwac tą Madzię , powiedz mi co lubi, czym się interesuje, bo moje metody jakoś nie zadziałały. 

- no popatrz - zaśmiała się - nie działa twój zwierzęcy magnetyzm???

Robert spojrzał rozbawiony

- Na nią jakos nie 

- Co ty ja sobie tak wkręciłeś?? mało masz tu innych dziewczyn.

- Nie chce innych, chce Magdę - rzucił zamyślony

Matka podeszła i przytuliła go 

- proszę, proszę, mój Robercik się zakochał - palnęła rozbawiona - w końcu. 

- IEEE, coo -skrzywił sie na samo wspomnienie słowa zakochał- nie, no co ty mamo, wcale się nie zakochałem (nie nie, w ogóle) , po prostu ta dziewczyna cholernie mi się podoba. 
- A nie spieprzysz tego?? - zapytała podając mu teczkę personalną  Magdy 
- Nieee, za bardzo mi się podoba. 
- Robert, to może zacznij od odstawienia tych wszystkich panienek, wiesz każdej nocy inna, to trochę głupio wygląda. 
- Dzięki mamuś, kochana jesteś.
- mam nadzieję, że nie będę tego żałować - mruknęła.
- Uciekam. PA! - cmoknął matkę w czoło i wyszedł.


- Matko,  ty mnie prześladujesz człowieku – warknęła na niego kiedy wpadł na nią wychodząc z pokoju swojej matki. 
Złapał ja w pasie i przytrzymał, ratując przed upadkiem, przy okazji utkwił swoje oczy w jej brązowych tęczówkach. Wpatrywała się w niego z zaciekawieniem.

- To może w końcu się ze mną umówisz?? – spróbował grzecznie dla odmiany

- Prędzej te patałachy z Borussii Dortmund mistrzem Niemiec zostaną- warknęła, wyplątując się z ramion Roberta.

- a jak zostaną???? – nie dawał za wygraną

- Borussia??- parsknęła- Mistrzem Niemiec???? No błagam. Zejdź chłopaku na ziemię.

- Jak zdobędzie Mistrzostwo, umówisz się ze mną??? - powtórzył z naciskiem

Magda parsknęła nie wierząc w możliwość zdobycia Pucharu Niemiec przez Dortmundczyków.

- Tak, wtedy tak.

- Ok, to jesteśmy umówieni – uśmiechnął się i wrócił do pokoju matki a Magda poszła w swoją stronę. 
( Ciekawe jak ty z Milanu masz zamiar przyczynic się do mistrzostwa BVB??)
Iwona  słysząc jakiś głos przed drzwiami wyszła zdziwiona na korytarz ,

- Wiesz co mamo, zmieniłem zdanie, jednak jadę do Dortmundu- rzucił Robert powodując, że matka spojrzała na niego z politowaniem- rany, jakie ona ma oczy śliczne, az mnie ciarki przeszły.

- oj synek, ciężkie zadanie przed Tobą - poklepała go po ramieniu wybuchając śmiechem.zaciekawiona co spowodowło tak nagłą zmianę zdania u jej syna.



Dwadzieścia minut później Magda wpadła do pokoju trenerki, zapłakana, zrozpaczona, zdruzgotana.

- Pani Iwonko, Agata – zasłoniła dłonia usta – ona, ona nie , Agata nie żyje – wydusiła z siebie – ja muszę, do szpitala, na pociąg, przepraszam – wyrzucała z siebie słowa na przemian ze łzami.

- Jasne, pakuj się i jedź – przytuliła ją trenerka. Zawsze była dla nich jak matka, trafiały pod jej opiekę jako nastoletnie dziewczynki.

- Ale jak pociągiem, przecież to strasznie długa droga – pogłaskała ja po głowie tuląc w ramionach – idź się spakuj, załatwię ci transport.

- Robert, daleko odjechałeś??

- nie, jestem jeszcze w ośrodku, a co?? Mam się cofnąć??

- jeśli możesz, mam do ciebie prośbę.

Chwilę później Lewandowski znów stał w pokoju matki.

- Robert, zawieziesz Magdę do Warszawy, zmarła Agata , jej przyjaciółka, a pociąg ma dopiero za cztery godziny.

- O rany, a co ja jestem, taksówka???? – podrapał się po głowie.

- Robert !! - skarciła go matka – zawieziesz ją i przywieziesz spowrotem i zachowaj trochę taktu. Robert widzę, że ona ci się podoba, masz szansę pokazać się z tej lepszej strony.

Chwilę później do pokoju Iwony weszła Magda.

- o, przepraszam, to ja przyjdę później – chciała się wycofać.

- Nie, nie, wejdź, Robert cię zawiezie i tak jedzie do Warszawy.

- Nie dzięki, pojadę pociągiem.

- Magduś, on cie naprawdę nie zje, a zanim złapiesz pociąg, będziesz u Agaty.

- No dobrze – chlipnęła. Było jej wszystko jedno, byle jak najszybciej być w szpitalu.

Robert zabrał jej torbę i wrzucił do bagażnika

- Możesz jechać szybciej – warknęła na niego kiedy po godzinie jazdy ani trochę nie zbliżyli się do celu. 

Kiedy spojrzał na nią, coś w nim drgnęło ( ej, Lewandowski, uczucia się odezwały??)

Zapłakane, czerwone oczy, zrozpaczona, zdruzgotana.

- Nie dam rady szybciej – powiedział spokojnie.

Magda siedziała z głową opartą o szybę, płakała. Rzadko okazywała uczucia, ale teraz łzy same jej leciały, marzyła aby przerwać tą udrękę jaką była podróż z Lewandowskim i być już w szpitalu. Ale teraz łzy same jej leciały i im bardziej starała się nie płakać, tym bardziej same pchały się do oczu.

Dwie godziny później podjechali pod szpital. Robert nie zdążył nawet dobrze zaparkować a Magdy już nie było w samochodzie.  Biegła do sali Agaty, jakby jej pęd mógł jeszcze cokolwiek zmienić.

- Matko Boska, Jacek co się stało?? Jak, dlaczego???? – zapytała zrozpaczona przytulając męża Agaty.

- Nie wiem, Magduś, nie wiem – wzięła z rąk Jacka malutką córeczkę Agaty.

- cześć księżniczko – przytuliła ją. Oddala małą ojcu i ten wyszedł zostawiając dziewczyny same.

A jeszcze dzień wcześniej dzwoniły do Agaty, składały jej życzenia urodzinowe, rozchichotane, roześmiane, szczęśliwe po zdobyciu kolejnego medalu. Jeszcze wczoraj przez skype'a sarkała, że synalek Lewandowskiej znowu się kręci po ośrodku i działa jej na nerwy.  Jeszcze wczoraj Agata namawiała, żeby w końcu dała szansę Robertowi, a dziś????

Złapała dłoń przyjaciółki, taką zimną, wiotką, rozpłakała się znowu.

- Nie mogłaś na mnie poczekać, co?? Nie mogłaś, prawda?? Agata , dlaczego?? Miałaś życie przed sobą, masz maleńkie dziecko, pomyślałaś co będzie z małą?? z Jackiem ?? 
Ruszaj tyłek z tego łóżka, obudź się. Agata, słyszysz, Agaton, weź mnie nie wkurzaj, to nie jest śmieszne – Agata wyglądała jakby zasnęła i zaraz miała się obudzić – ej, kto nas poprowadzi do kolejnego mistrzostwa?? Agat, obudź się. Mróz, do jasnej cholery, jak mogłaś mi to zrobić, jak mogłaś?? Tak po porostu umarłaś, wielkie dzięki, a komu ja się teraz wygadam, komu się wyżalę , komu będę marudzić, że ten kolo mi działa na nerwy – szlochała – ty sobie tak po prostu umarłaś, a my??? A twoi rodzice, twój mąż, twoja córka????? Co z nami??? Jak mogłaś nas tak zostawić??? Jak?? Ty, która zawsze najpierw myślała o innych??? Agata, dlaczego???? Dlaczego???? – przyłożyła zimną dłoń przyjaciółki do swojej twarzy – a wiesz, Lewandowski mnie tu przywiózł – miała wrażenie, że Agata uśmiechnełą się – widzisz, uśmiechasz się , jeszcze czeka mnie droga powrotna z nim – skrzywiła się. A i dowiedziałam się, że ta Radka niunia, puściła go z jakimś kumplem z Legii. Skąd wiem??? Spotkałam tego młodego chłopaczka. Wolski mu chyba było, i tak jakoś się zgadaliśmy. W ogóle połowa Legionistów ja przeleciała podobno. Boże jaka ja byłam głupia – otarła łzy – zawsze mówiłaś, ze on na mnie nie zasługuje , ej, ale zawsze też pchałaś mnie w ramiona Roberta – parsknęła przez łzy – jak ty to sobie Agata wyobrażasz, ja i on?? Razem?? No błagam. Tak, tak, wiem, uprzedziłam się, ale nie moja wina, że koles jest palantem. Ale miałaś rację w jednym, kurczę nie zły jest, jak jechaliśmy to czasem patrzał tak, że miałam ochotę się tak po prostu wtulić w niego. Widzisz co się ze mną dzieje, cały czas o nim paplam, to wszystko przez ciebie.  A w ogóle to obiecałaś mi coś, pamiętasz?? Miałaś być świadkiem na moim ślubie i co??? Kogo ja teraz wezmę na świadka. Nie , nie planuję jeszcze ślubu, no co ty.  Boże Agatonku, jak ja bym chciał się zakochać tak jak ty i być tak kochana. Nie!!!! Nie kończ, wiem co byś mi powiedziała, nie chcę tego słuchać.

Magda coraz bardziej zanosiła się płaczem.

- Tak wiem, Robert, bla bla bla, jeszcze trochę to mi z lodówki wyskoczy, bleeee, ja nie wiem czy ten koleś ma swoją lepszą stronę i po prostu chowa ją gdzieś głęboko, czy po prostu jej nie ma na wyposażeniu.  Trzymaj się Agatko, wiem, że tam z góry będziesz nas obserwować. Pa skarbie.

 Pocałowała lodowate czoło przyjaciółki i wyszła z Sali.  Na korytarzu osunęła się z płaczem na ziemię. Poczuła, że ktoś ją przytula, głaszcze po głowie ale była święcie przekonana, że to Jacek, mąż Agaty. 

Płakała sama nie wie ile, pewne rzeczy działy się jakby koło niej, miała wrażenie, że w nich uczestnicy, ale równocześnie stoi obok.  Z każdą łzą wypłąkiwała ból, żal, rozpacz, ale wiediziałą, że nie może się długo mazać Agata by tego nie chciała, musi wziąć się w garść.

@@@@@@@@@@@@@@@
dla tych, którzy zastanawiaja się czemu Magda tak nie trawi Roberta, proponuję zajrzec do zakładki bohaterowie. (w rolach głownych występują) na niebieskim pasku u góry

18.08.2012

Mecz nr 4.


Tydzień później.

- Agata wiedziałaś?? Specjalnie mnie tu ściągnęłaś – wkurzała się Magda widząc Lewandowskiego debiutującego w reprezentacji.

- No dobra, wiedziałam -Agata zrobiła przepraszająca minkę

- dzięki – wkurzyła się Magda.

- Oj Madzik, marudzisz – zaśmiała się – gadałam z Iwoną, wpadłaś w oko Robertowi.

Magda spojrzała wkurzona

- wpadłam mu w oko, a wyjdę bokiem. Wkurza mnie ten koleś.

- widzę właśnie, tylko nie wiem czemu, w sumie nic ci nie zrobił.

- Jest palantem, zmienia laski, chyba częściej niż dziwka majtki, myśli, że paluszkami pstryknie i każda na niego poleci. Burak jeden.

Agata spojrzała rozbawiona

- podoba ci się.

- ty chyba żartujesz. On??? W życiu. Ja lubię inteligentnych facetów, a nie takich, co to czoło tęskni za rozumem.

- Oj tam, oj tam, mnie nie oszukasz – zaśmiała się Agata – dobra oglądamy.

pojawienie sie siatkarek, ubranych w narodowe barwy, wśród publiczności wyglądającej identycznie zapewniało anonimowość, choc nieliczni i tak je rozpoznawali prosząc o zdjęcie, autograf itp.

kilka godzin później.

- Łukasz, pajacu, bys się z kuzynką przywitał, a nie….

- Cześć Magduś – Piszczek serdecznie wycałował kuzynkę w oba policzki

 – ale daliście czadu, gratuluję.

- IEEE, gdyby nie Robert, nic by z tego nie wyszło.

- Oj, tam, gdyby nie Ty, to jedyne czym ten bałwan by strzelił,to guma od majtek.

-  zbyt skromny ten Twój mąż kuzynko – zaśmiała się do Ewy, nie dopuszczając Łukasza do głosu.

- no,ten typ tak już ma.

- Kurde, skromny, przystojny, inteligentny, z powalającym uśmiechem, skąd się takie skarby biorą??

Łukasz zmieszał się.

- Aj tam przesadzasz. Peszysz mnie.

- Ciebie???? No błagam. Piszczku, co z Tobą??? – nabijała się Magda, widząc jak na twarz Łukasza wpełza coraz większy rumieniec.

- Dobra, kuzynka, bo mi mężowi w głowie poprzewracasz – zaśmiała się Ewa.

- Spoko, już ty mu skutecznie w głowce przemeblujesz, jak się poprzewraca.

- ale wy tez sobie nieźle poradziłyście – zmienił temat Łukasz – Mistrzostow Europy, no no no- pokręcił głową z uznaniem -dacie się na jakieś piwko zaprosić?

- z Tobą?? nawet na Marsie kuzynie – zaśmiała się Magda, wyciągając Agatę do pubu.

- To zaszczyt wypić piwo z Mistrzyniami Europy – zaśmiał się Łukasz stawiając na stole pokale z piwem. 

Gadali chyba dobre czterdzieści minut, kiedy Łukasz zapytał nagle.

- A co u Radka??

Magda wzięła większy łyk piwa.

- Nie wiem, i nie obchodzi mnie to, zerwaliśmy.

- No i nareszcie, bo to palant był – zaśmiał się Łukasz – a nie żal ci,widząc go z inną.

- Łukasz, rodzice nauczyli mnie oddawać stare zabawki, tym, którym się gorzej powodzi , wiec nie żal mi – uśmiechnęła się.

- A sorry, że pytam, masz kogoś??

- Nie i dobrze mi z tym. 

- No błagam, nie mów, że taką laską nikt się nie interesuje?? – zaśmiał się

- Interesuje, interesuje – wtrąciła się Agata – tylko ona go skutecznie na drzewo spuszcza.

- Któż jest tym szczęśliwcem?? Zapytała Ewa.

- a taki jeden palant.

- ee, chyba przesadzasz , Robert …… nie zdążyła skończyć Agata, bo dłoń Magdy zasłoniła jej usta.

- Robert???? Zapytał Łukasz – nie mów mi, że Lewandowski???

- Ja nic nie mówię – warknęła Magda – jej się cos nawyobrażało.

- Teraz ja wiem, czemu Lewy co chwilę zerka w naszą stronę – parsknęła Ewa.

- A tam, palant jeden, we łbie ma poprzewracane i tyle- mruknęła.

- Może on tez potrzebuje kogoś, kto mu w głowie poukłada – zaśmiał się Piszczu – to w gruncie rzeczy fajny chłopak, tylko laski tak go zepsuły.

- Łukasz???- spojrzała z politowaniem - Czy ja wyglądam na sprzątaczkę albo naprawiacza zepsutych zabawek, no błagam????

- Ty, Ewa, widziałaś, własnym oczom nie wierzę. Lewy laskę spławił. Coś ty z nim zrobiła???? Spojrzał pytająco na Magdę.

- Oj odczepcie się, czemu wszyscy chcecie mnie z nim wyswatać, jego życie wam nie miłe????

-  Łukasz, a może zaprosimy Roberta do stolika?? – zaczęła Ewa ale szybko się zamknęła bo Magda obdarzyła ja potężnym kopniakiem w kostkę  -Ałła, może jednak nie. 

- to co?? Jeszcze po jednym??? Ja stawiam – zmieniła temat.

- Ja sok poproszę – zaczęła Agata.

- A my chętnie, ja się muszę dowiedzieć o co chodzi z tym Lewandowskim – zaczął Piszczek.

Chwilę później wpadła na Roberta przy barze.

- Ty weź uważaj jak łazisz.

- Sorry, ale to Ty na mnie poleciałaś.

- że co??? O czym Ty marzysz chłopczyku. Ja?? Na ciebie??? No błagam, nie osłabiaj mnie.

- wtedy w barze sama mnie pocałowałaś – uśmiechnął się uśmiechem zdobywcy .

- yyy, eeee, a, wted??y, nie no, błagam, ty pomyślałeś, że ja na Ciebie poleciałam??? No proszę cię, odegrać się chciałam na byłym, bramkarzu Legii.  Dlatego do ciebie w ogóle podeszłam.

- głupia cipa – mruknął pod nosem widząc jak dziewczyna się oddala.

- Miło mi, Magda jestem – rzuciła przez ramię.



Wróciła do stolika.

- No widzę, że zaminiłas kilka zdań z Robertem – zaśmiał się Łukasz.

- zdań?? Z nim – skrzywiła się Magda – on nawet zdania porządnie złożyć nie potrafi, a co dopiero kilka, za dużo wymagasz od kolegi.

- ej, no, nie jest taki zły.

- Taa, starzy go chyba kablem od pilota bili.

- nieźle wygląda…

- aha, jak ponury żniwiarz.

- dobra, już nic nie mówię – zaśmiał się Łukasz.

10.08.2012

Mecz nr 3.


Rok później choroba Agaty znów o sobie przypomniała.. Dziewczyny od kiilku miesięcy grały pod opieką Andrzeja Niemczyka więc Magda zaraz po rozgrywkach w USA wskoczyła w najbliższy samolot do Polski, żeby być przy przyjaciółce. Jak tylko dowiedziała się, że Agaton znowu jest w szpitalu, błagała trenera, żeby mogła markerem chociaż napisać na koszulce” Dla Agaty” i chociaż nie chciał się zgodzić, ona i kilka innych dziewczyn wystąpiło z takim właśnie napisem na koszulkach reprezentacji. Przywiozła Agacie medal, kolejne złoto zdobyte dla przyjaciółki. Obiecała jej w końcu, że bez złota nie wróci ze Stanów.

- Magduś, nie martw się, po prostu mam nową koleżankę - usmiechnęła się pocieszając siedzącą przy jej łóżku przyjaciółkę – idź się prześpij.

- Spałam w samolocie

 Do Sali wszedł jakiś facet.

- o przepraszam .

- nie, Jacek, wejdź, to jest Magda, moja przyjaciółka. A to Jacek, mój chłopak  - rzuciła Agata, wprawiając Magdę w osłupienie.

- no co?? Nie mówiłam, bo chciałam ci zrobić niespodziankę – uśmiechnęła się widząc zaskoczoną minę przyjaciółki.

- wiec to ty jesteś tą wariatką o której opowiadała Agata?? – zaśmiał się.

- To zależy o jakiej wariatce mówiła – usmiechneła się.

- Zosawię was same – pożegnał się i wyszedł.

- Wiesz, Madzik, ja chyba zawieszę na jakiś czas karierę, chcemy się z Jackiem pobrać.

- że co??? Ty zwariowałaś, znacie się kilka miesięcy, odbiło ci.

- Magduś, mi się już czas kończy – powiedziała smutno. Zdjęła chustkę z głowy i zobaczyła,że od chemii wyszły jej włosy.

- Dlaczego mi nie powiedziałaś, że jest az tak źle?

- Bo wtedy nie skupiłabyś się na meczach. Dziewczyny cię bardziej potrzebowały, a Jacek był przy mnie.

-Nie no,dzięki wiesz.

- No już, nie gniewaj się.  A jak to zgrupowanie w Szczyrku?? Jedziesz??, Pojedź, co?? - Agata błagalnie spojrzała na przyjaciółkę.

- Nie wiem, Lewandowska znowu nam w tyłek wstawi.

- Aaaa, zapomniałam ci powiedzieć, jej syn pytał o ciebie?? - pacnęła się ręką w czoło.

- Kto??

- Ten chłopak z plazy, pamiętasz?? To syn Iwony, Robert. 

- Ten co się gapił na meczu w Poznaniu?? Co mnie tak wkurzał tymi swoimi minkami??

- Taa, wpadłaś mu w oko.

- Yeee – skrzywiła się – a kim on właściwie jest??

- Gra w piłkę, aktualnie w Lechu Poznań, ale wtedy miał wolne wiec wpadł na mecz.

- A on nie był wtedy z  Pauliną?

- był, ale już nie jest.

- czemu wcale mnie to nie dziwi.

- Ja nie wiem, ale Iwona jak była tu ostatnio, to mówiła, że dopytywał o Ciebie.

- Niech spada, nie jestem zainteresowana.

Agata zobaczyła, że w oczach Magdy błysnęły łzy.

- A jak Radek??

-Nie jesteśmy już razem.

- cooo?? To czemu nic nie mówisz.

- Nie chciałam cię martwić.

- co się stało???

Magda opowiedziała Agacie, jak po powrocie ze zgrupowania, zastała swojego chłopaka w łóżku z inną dziewczyną.

- Tak mi przykro, Magdus.  Nie chciałam ci tego mówić, ale nie zasługiwał na Ciebie.

- Teraz sama to wiem. Ale nie mówmy o nim, jak ty się czujesz???

- po japońsku – zaśmiała się.

- Magduś, jedź na to zgrupowanie, proszę.

- No dobra, dobra, poajdę, bo będziesz smęcic.

- moja dziewczynka – uśmiechnęła się – Madziuś, przepraszam cię, ale śpiąca jestem.

- Jasne, już mnie nie ma – wyszła z Sali przyjaciółki.

- Dziękuję – poczuła, że ktoś ją przytula. Barbara Mróz, matka Agaty.

-  Niech się pani nie martwi, wyciągnę ja z tego szpitala, nawet pazurami – powiedizała wtulając się w matkę Agaty. Rozpłakała się. 

Zawsze miała z nią dobry kontakt. Wypłakała się, opowiadając jej, jak po zgrupowaniu, z torbą na ramieniu, zamiast do domu, popędziła prsoto do szpitala. Do Agaty. Kiedy wróciła do domu, zastała swojego chłopaka w łóżku z inną dziewczyną. Tłumaczył coś później, że zawsze Agata była ważniejsza, że czuł się samotny, ale Magda nie potrafiła mu już wybaczyć. Nabrała tez awersji do piłkarzy.

Kilka tygodni później Agata wyszła ze szpitala. Dziewczyny pojechały do Poznania, odwiedzić Iwonę. Agata chciała jej podziękować, za to, że znalazła chwilę, żeby odwiedzić ją w szpitalu. Dziewczyny grały tez kolejene mecze w Poznaniu. Po meczu poszły do nie dlaekiej knajpki i siedziały przy soku, gadając o bawiących się niedaleko piłkarzach. Kolejorz wygrał właśnie z Legią Warszawa i chłopacy imprezowali.

- Siema laski –chwiejnym krokiem podszedł  jeden z chłopaków przysiadając się do nich.

Dziewczyny spojrzały po sobie i parsknęły śmiechem.

- Co tak same siedzicie?? Zapraszam do stolika – pokazał ręką kolegów w białoniebieskich koszulkach, zawodzących – Lech, Lech, kolejorz .

- łeee, piłkarzyli Lecha Poznań?? – mruknęła Magda – nie dzięki, nie skorzystamy.

Chłopak spojrzał na nie zdzwiony.

- Podobasz się temu przystojniakowi – rzucił do Magdy pokazując jej bruneta podnoszącego szklankę do góry, na znak pozdrowienia.

- No i ?? – zapytała – wysłał ciebie, żebyś mi o tym powiedział??

- Nooo- Sławek jestem.

- A ty tyłek mu tez podcierasz?? – zapytała.

Peszko spojrzał zdziwiony, burknął cos pod nosem i podzedł spowrotem do kolegów.

- wiesz, że to był syn Lewandowskiej – parsknęłą Agata.

- Ten nawalony??? – skrzywiła się Magda – mówiłaś, że tenm chłopak z plazy.

- Nieee, ten brunet, który chciał cie poznać, odwróc się, patrzy na Ciebie.

Magda obejrzała się i  zmierzyła Roberta wzrokiem.

- Chociaż nie wygląda jak ósme dziecko ciecia.

Parsknęły smiechem.

- oj słodki jest, co chcesz – parsknęła Agata.

- taa, chodząca lukrecja. Bleeeee- Magda skrzywiła się na widok chłopaka, do którego poza nimi lepiła się każda dziewczyna przebywajaća w pubie.

- Ty , zobacz, na tą blondi, zaraz da mu się przelecieć na barze.

- łeee, chyba pasztecisko kosza dostało – parsknęły na widok dziewczyny odchodzącej od stolika - eeeee, jednak wyrwal jakąś – rzuciła rozbawiona miną Roberta, mówiącą – widzisz maleńka, a mogłaś być na jej miejscu.

Spojrzał na nią tak, jakby chciał powiedzieć” żaluj, sama nie wiesz co starciłaś” i wyszedł z laską z klubu.

- W sumie to powinnam mu podziękować, za to, że wpakował do bramki Radka trzy piłki.

- No to masz szansę, bo się wrócił, sam – mrugnęła do niej Agata.

Magda zauważyła Radka, uśmiechał się do niej, w pewnej chwili podszedł.

- Cześć.

- Spadaj

- Magda, ja….

- Pfi – wzdrygnęła ramionami –sorki, przyszłam z chłopakiem i nie jestem zaineteresowna tym, co masz do powiedzenia.

- Taa, z chłopakiem, aha.

–Nie wierzysz ,to poczekaj chwilę – rzuciła i podeszła do Roberta.

Spojrząła na niego i nie odzywajać się wspięła na palce, pocałowała go, zbyt intensywnie jak na pierwsze spotkanie. Poczuła ręce Roberta oplatające ją w pasie.

- Dzięki, że pokonałeś tego palanta z Legii – powiedziała dość głośno, na tyle głośno, żeby Radek usłyszał, wprowadzając konsternacje w szeregi Lechitów – baw się dobrze kochanie, nie będę ci przeszkadzać – mrugnęła do niego okiem i posżła sobie.

Lewandowski stał na środku parkietu jak palant z rozdziwioną buzią, podczas kiedy dziewczyny zmyły się z kanjpy, żeby chłopak sobie za dużo nie nawyobrażał.

- Ty jesteś wariatka – parsknęła Agata.

- a co??!!!Aguś, tego kwiatu jest pół światu – zaśmiała się Magda.

- a twojej kuzynki mąż ??też kiedyś grał w Lechu???

- Łukasz??? Tak, ale od roku gra w Bundeslidze, skończył mu się kontrakt z Hertą i podpisał kontrakt z Borussią Dortmund.

- aaa, gra z Kubą Błaszczykowskim w jednym klubie.

Magda spojrzała zdziwiona na przyjaciółkę.

- No co?? Spotkaliśmy się kiedyś na jakimś spotkaniu kapitanów reprezentacji, całkiem sympatyczny chłopak. 

-Wiesz co, myślałam, żeby dziecko urodzić, póki jeszcze mogę – rzuciła nagle Agata

- Ty Mróz, ty się dobrze czujesz??? Zwariowałaś??? Magda az krzyknęła słysząc głos przyjaciółki – na główkę padło????

- Oj tam, tak tylko myślałam.

- To nie myśl więcej, bo ci to szkodzi .

- wiesz co, mamy parę dni wolnego, może wpadniemy na mecz reprezentacji??? Dawno się nie widziałam z Ewką i Łukaszem.

- No dobra, możemy trochę pokibicować – zgodziła się Agata

Magda złapał za telefon.

- cześć Ewcia, słyszałam, że chłopacy grają w Polsce, dasz radę skołowąc jakieś bilety???

- Dla ciebie, pewnie

- to dwa razy poproszę.

- ok, to widzimy się za tydzień w Poznaniu.