22.02.2013

Mecz 31

Na drugi dzień rano
Kiedy obudził sie Magda jeszcze spała, dużo spokojniej bo kilka razy wybudzała się. Kiedy wstał i wyszedł otworzyła oczy i usiadła na skraju łóżka, zastanawiając się, dlaczego ma na sobie jego bluzę, co robi w mieszkaniu Lewandowskiego(znowu??), w dodatku w jego łóżku, przytulającego ją tak, jakby chciał ją ochronić przed całym złem tego świata.I dlaczego znowu ma luki w pamięci. Przypomniała sobie wydarzenia wczorajszego wieczoru. Wyszła pobiegać, a ponieważ trasa wiodła koło domu Roberta, przyspieszyła, żeby nie wpaść na niego. W pewnej chwili poczuła, że nie może oddychać, ktoś zasłaniał jej usta, i trzymając od tyłu ciągnął w stronę pobliskich zarośli. Szarpała się, ale poczuła ból, na chwile ją zamroczyło. Musiała kilka razy krzyknąć, bo chwile później wszystko ustało, złapała oddech potem poczuła znajomy zapach, poczuła sie bezpieczna, potem widziała lekarzy, policję. No tak, to Robert jej wtedy pomógł, to jego zapach czuła, i o dziwo w jego ramionach czuła sie tak.... bezpiecznie.
Wstała i podchodząc do okna, na szafce zobaczyła zdjęcie łysego chłopczyka przepasane czarną wstążką. (????)
- To mój siostrzeniec, zmarł pół roku temu na raka- aż podskoczyła słysząc za sobą głos Roberta. Odwróciła się. Miał taka smutna minę i wpatrywał się w nią z taką troską, której nie rozumiała- w porządku??
- Taa, dzięki - pierwszy raz nie wiedziała co powiedzieć- przykro mi z powodu tego małego. Posmutniał jeszcze bardziej.
- Zrobiłem ci śniadanie i kawę. Odwrócił się i wyszedł. Poszła za nim do kuchni.
- Robert..... dziękuję - powiedziała nie śmiało- naprawdę dziękuję. Gdyby nie Ty…..
- Spoko nic wielkiego - mruknął nieco zakłopotany -siadaj jedz. 

Widziała, że temat tego dzieciaka wzbudził w nim bolesne wspomnienia. - Nie, dzięki, nie będę ci więcej robić kłopotu.
- Przestań, nie robisz. Zjesz w końcu to śniadanie, bo ja umieram z głodu, przez ciebie nawet wczoraj kolacji nie zjadłem - spojrzał na nia i mimo bolesnych wspomnień uśmiechnął się serdecznie. 

Zanim wyszła do kuchni zauważyła jeszcze jedno zdjęcie w ramce w serduszka, podeszła bliżej i wzięła je do ręki.  
- O Fuck - zaklęła w duchu widząc w ramce swoje zdjęcie, spojrzała w stronę drzwi , w których znów pojawił sie Robert. Złapał ją na wgapianiu się w ramke w kształcie serduszka. 
- yyyyy, eeeee, to teraz znasz prawdę - uprzedził jej pytanie, zanim zdążyła je w ogóle zadać.  

 w kuchni

- a te książki w pokoju?? , Goethe, poezja, ty to czytasz, czy trzymasz, żeby wrażenie robiło???  
- a jak ci powiem, że czytałem???
- no way, tego mi nie wmówisz - patrzała na chłopaka zdziwionym i rozbawionym wzrokiem. 
- widzę, masz wyrobione zdanie na mój temat - sarknął
- dziwi cie to???? 
- Nie, własciwie nie, a wiesz, że zaczynamy mecze o Mistrzostwo Niemiec - rozpromieni sie nagle
- aha - mruknęła odgryzajać kawałek bułki z dżemem
i co w związku z tym??? 
- a pamiętasz co mi obiecałaś??? że jak Borussia zdobędzie mistrza, cały twój dzień nalezy do mnie - usmiechnął się dziwnie. 
-ehe, coś tam pamiętam  - usmiechnęła się smutno, zdając sobie sprawę, że zdobycie Pucharu Niemiec, przez Borussię, jest nieuniknione. (Ales wpadła Dziuńka).


rozdziały pojawiają się w każdy Piatek, wiec mam gorącą prośbę, zaglądajcie na blogi, bo nie zawsze mam mozliwość wszytskich poinformować, że są nowe, najlepiej zostawiajcie nr gg, albo kontakt w google. Czasem zdarza mi sie zapomnieć zostawić info. Z góry przepraszam.

15.02.2013

Mecz 30

Nadszedł Październik, zrobiło sie szaro, ponuro.
Łukasz doszedł do siebie, wrócił do gry i nawet nie stracił wiele ze swojej formy, a ponieważ Ewcia jeszcze nie urodziła, pojechali na kilka dni do Polski odwiedzic rodziców. Magda zdała egzaminy na studia i zaczynała akurat pierwszy rok zmagań o tytuł magistra zarządzania druzynami sportowymi i zawodnikami. Jej stosunki z Robertem uległy znacznemu ochłodzeniu, spotykali sie czasem na korytarzu na uczelni, ale ten zawsze stał w otoczeniu koleżanek, więc Magda nie zaprzatała sobie nim głowy, szczególnie, że kilka dziewczyn nabijało się z niej, po tym co Robert ogłosił w wywiadzie, wiec zeby nie trafic za kratki za morderstwo z premedytacją, postanowiła ignorować go tak mocno jak tylko się da.
 I Udawało się.
Do pewnego deszczowego dnia.

Robert jak zwykle wyszedł z domu do pobliskiego parku ,pobiegać przed snem, od rana czuł jakies podenerwowanie, niepokój, ale zwalał to na karby pogody, coraz bardziej szalejącego cisnienia. Biegł juz sporą chwilę i kiedy zatrzymał sie na chwilę żeby złapac oddech,jego uwagę przykłuł jakiś facet szamoczący się z przycisnięta do drzewa dziewczyną. Było ciemno i gdyby nie jakieś dziwne odgłosy pewnie w ogóle by nie spojrzał w tamta stronę. Patrzył chwilę kiedy nagle dotarło do niego, że ten gościu próbuje zgwałcic ta dziewczynę. Nie zastanawiając się zbytnio podbiegł w tamtą stronę,bez większego problemu poradził sobie z wstawionym napastnikiem.

 
- Nic ci nie zrobił?? - zapytał przerażonej dziewczyny. siedziała skulona pod drzewem , wpatrując się w mrok. Nie, nadal nie wiedział, komu pomógł.
- Ej, nic ci nie jest,- kucnął przy dziewczynie chowającej się w ciemnościach -nie bój się, nic ci nie zrobię - odsunęła się kiedy podszedł bliżej,zakładając jej swoja bluzę na plecy i ramiona.
Ponieważ dziewczyna nadal się nie odezwała wyjął z kieszeni telefon, wezwał pogotowie i Policje, chwilę później światło wyświetlacza padło na twarz dziewczyny. (nie, to nie możliwe)
- Magda???? zapytał zdziwiony - rany boskie, nic ci nie jest??
Magda wyglądała jakby dopiero co wyszła ze starcia z Gołotą, siedziała przerażona i kiwała się w przód i w tył, oddychając ciężko sprawiała wrażenie, jakby nie bardzo docierało do niej to co się stało. Nie bardzo wiedząc co ma zrobić przytulił ją do siebie. Rozpłakała się .
- Boże, Madzia, nie płacz, już wszystko dobrze, zaraz będzie pogotowie, policja. - Głaskał ją po głowie. próbując uspokoić.
Chwile później rzeczywiście park rozświetliły światła nadjeżdzającego radiowozu i karetki.

- Wszystko w porządku, jest tylko posniaczona i nieźle przestraszona, ale nie powinna zostać sama- powiedział lekarz po zbadaniu Magdy- miała Pani mnóstwo szczęscia. Usmiechnęła się. Wróć, próbowała sie usmiechnąć.

- Odprowadze ja do domu, znamy się, może sie Pan nie martwić - zapewnił policjanta, spisującego zeznania. Ponieważ zaczęły działać leki uspokajające podane przez lekarzy z pogotowia i Dziuńka słaniała się na nogach, zaprowadził ją tam gdzie było najbliżej , czyli do siebie. Położył ją na łóżku a sam poszedł do salonu na kanapę. 

Stał i parzał na chwile na spiącą dziewczynę. Na dobrą sprawę, była w takim stanie, że mógł z nią zrobic wszystko, rano i tak nic by nie pamiętała. Dwie godziny później ze snu wyrwał go pełen przerazenia krzyk.
- Cśiii, juz jesteś bezpieczna, Magdus uspokuj się, tu ci nic nie grozi. Przytulił ja do siebie. wtuliła się w niego szlochając przerażona. Kiedy znów zasnęła chciał iść do swojego pokoju, ale Magda była tak wtulona, że wstając znów by ja obudził. Połozył sie więc obok, głaszcząc ja po głowie. W końcu sam zasnął.
(cholrea jasna, że też Łukasz, akurat teraz musiał wyjechać, Matsa jak na złośc tez nie ma).

8.02.2013

Mecz 29

 Ponieważ Signal Iduna, budując halę sportową popadł w drobne kłopaty finansowe postanowiono, że siatkarki i piłkarze pojadą razem na zgrupowania, jako zorganiozwnana grupa, co obniży koszty itd.
Magda z koleżankami staropolskim obyczajem, ostatniej nocy w tym hotelu urządziły chłopakom zieloną noc, w wersji HARD. Nie ma to jak krzewienie tradycji.
Nie dość, że wszystkich, włącznie z Jurgenem wymazały pastą do zębów, do klapek wpuściły piankę do golenia, to jeszcze upaprały wszystkie klamki i pochowały wszystkie zielone rzeczy chłopców(nawet majtki i skarpetki), mało tego latały po całym ośrodku i pukały do drzwi chłopaków, uciekając zanim zdążyli podejść do drzwi, świeciły im latarką po oknach, kilku chłopakom podrzuciły do łóżek, specjalnie na tę okazję kupioną damską bieliznę. Miały nie zły ubaw rano kiedy chłopacy wstali i widząc siebie na wzajem skonsternowani nie wiedzieli czy mają się śmiać czy płakać. Nie lepiej było jak Mario poderwał się z łóżka i znalazł w nim bieliznę, a ponieważ chłopacy w nocy trochę popili, zastanawiał się co się działo później.
Całości dopełnił Lewy , który wylazł z pokoju w pełnym makijażu i paradował tak po korytarzu nie wiedząc czemu wszyscy z niego leją. Mario w zamian za " odpuszczenie mu" wpuścił dziewczyny do pokoju żeby poznęcały się nad Lewandowskim.
Potem zaczęła się akcja poszukiwawcza zagubionych zielonych rzeczy. Szczególnie, że dziś wyjeżdżali. Biedny Łukasz pechowo miał zielone adidasy- musiał latać na bosaka. Największą furorę zrobił jednak Kloopp, rano na śniadaniu miał czarne wąsy i zastanawiał się czemu wszyscy z niego rżą, nawet babki z kuchni, dziewczyny zanurzyły mu palce w paście do butów ,potem łaskotały go piórkiem po twarzy. drapiąc się, namalował sobie okazałe wąsy. Oczywiście same wypadły z pokoju z zielonymi maseczkami na twarzy, że niby im tez ktoś buzie umazał.

Ale to nie był koniec niespodzianek, laski przed śniadaniem, nasypały sody do plastikowej butelki z ketchupem i porządnie wstrząsnęły. Wiedziały, że Kuba uwielbia dużżżżoooo ketchupu. Kiedy otworzył butelkę nastąpiła eksplozja, a laski parsknęły śmiechem. Przy drugim stoliku, na Hummelsa trafiła fontanna z oranżady, laski nasypały do butelki proszku do pieczenia, wymieszały i szybko zamknęły. Biedny Mats pierwsze co zrobił jak wpadł na stołówkę to dorwał się do butelki z piciem. Jakby tego było mało dziewczyny pozamieniały sól z cukrem, wyobraźcie sobie więc reakcję chłopaków kiedy do kawy zamiast cukru nasypał soli.

Ale polewkę miały nie złą, jak wpadły w pokoju trenerów z aferą, że ktos im zabrał szczoteczkę do zębów, suszarkę itp. A tam wszyscy piłkarze, jęczęli, że jednemu zginęły buty,drugiemu majtki, a trzeciemu bluza. Łukasz od razu się kapnął, że to robota dziewczyn.

-Będzie problem, jak chłopacy zechcą się odegrać - ups - nie pomyślałyśmy, ale ty będziesz kochanym kuzynem i nic im nie powiesz prawdaaaa???? Magda musiała udobruchać Piszczka zalanego ketchupem.
Po ogólnych salwach śmiechu przyszedł czas na pakowanie rzeczy. Przez tą akcję wyjazd opóźnił się o dwie godziny. Jurgen na początku wkurzony teraz prawie tarzał się ze śmiechu. A to nam panny niespodziankę zrobiły. Chłopacy spojrzeli na nie ze śmiechem, a potem naradzali się szykując zemstę.

-Ale to są numerantki, nie ma co - Langerak wył ze śmiechu przypominając sobie Kloppa z wąsami. A Błaszczykowskiego jak załatwiły z tym ketchupem???
- Śmieszne - warknął Kuba. I sam parsknął śmiechem. Wyobraził sobie swoją minę.
- Wariatki - mruknął Łukasz.
Paru przezornych chłopaków, zanim usiadło dokładnie posprawdzało czy na siedzeniach nie ma jakichś niespodzianek.
Ale to nie był cały plan polegający na ośmieszeniu Roberta, i chociaż kilkakrotnie próbował ja przeprosić, przez całe zgrupowanie nie odezwała się do niego ani słowem, łaskawie przekazując przez Matsa, informację, że nie mają o czym rozmawiać. Magda planowała wrzucić zdjęcia wymalowanego Roberta do internetu, ale rozmyśliła się, twierdząc, że nie będzie się zniżac do jego poziomu , postanowiła strzelic focha i udawać, ze Robert nie istnieje, wiec w krótkim czasie, wszystko wróciło do stanu wyjściowego,  Magda dość szybko była jedną z niewielu lasek, które nieprzewinęły sie (jeszcze) przez łóżko Roberta.
@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@
wiem, że ten rozdział juz był na innym blogu, ale niesamowicie mi tu pasuje.

1.02.2013

Mecz 28

Po powrocie do Dortmundu, dni zaczęły płynąc swoim rytmem, Magda pojechała na kolejne siatkarskie zgrupowanie, chłopacy na piłkarskie, wiec znów na dwa tygodnie musieli sie pożegnać. Niepocieszony Łukasz dochodził do zdrowia pod czuła opieką żony, nadrabiajac zaległości rodzinne, kulturalne, czy jakie tam mu sie nazbierały. Wreszcie znalazł chwilę na naprawienie kilku zepsutych rzeczy, okazał sie przy tym całkiem sprawnym hydraulikiem, bo prysznic Piszczków przeciekał, i gdyby nie to, że mieszkali w parterowym domku, zapewnili by sąsiadom bezpłatna nauke pływania, więc piłkę zamienił chwilowo na silikon hydrauliczny, a korki, na zwykłe domowe kapcie.

Nastała jesien, a Signal Iduna nadal nie miał gotowej wersji zadaszenia na mecze siatkarskie, a budowana nieopodal stadionu hala też nie prognozowała szybkiego rozpoczęcia rozgrywek. Na zgrupowaniach działy sie różne dziwne rzeczy, na przykład takie, że Robert wprawił w zdumienie wszystkich kolegów, ogłaszając wszem i wobec, wszystkim razem i każdemu z osobna, że nie idzie na imprezę, bo raz że ma już dość, tych wszystkich łatwych panienek, a dwa, że musi sie uczyć
(taa, bez jaj) bo niedługo ma kolokwium( jakie mądre słowo, prosze proszę), przyprawiajać Kubę, o stan przedzawałowy, Jurgena o chęć wysłania go do egzorcysty, a resztę kolegów w osłupienie.
Prawda była taka, że poza kolokwium, czekał go jeszcze wywiad u Moniki Olejnik, do którego chciał sie przygotować. Niestsety,nie przewidział, że Monika lubi " dojechać" swoich rozmówców, zadając bardzo niewygodne czasem pytania. Na jednym takim pytaniu, chłopak wyłozył się całkowicie, przekreślając wszytskie, chocby najmniejsze plusiki zdobyte u Magdy( a sa takie wogóle?????)



- Robert, dlaczego Ty i częśc Twoich kolegów, mieliście podczas ostatniego meczu czerwone włosy??
- No coż, pani Moniko, przegrany zakład to sprawa honoru, czasem nawet za cene wyglądu.
- Ale to wyglądało nieco idiotycznie
- Byc może, ale zakład to zakład, przegraliśmy i musieliśmy wystapic w czerwonych włosach.
- Media niemieckie donoszą o twoim romansie z niejaką Magdalena Obrycką, siatkarka grającą w tym samym klubie.
Robert parsknął a Magda nagle zainteresowała sie trescią programu po odebraniu od Ewy sms-a
" włącz natychmiast telewizro na Olejnik. Pilne!!!!" wysłanego chwile wczesniej.

- Hmm - zamyślił się, a przynajmniej skutecznie udawał - to juz zamknięta sprawa, spotkalismy sie kilka razy, spędziliśmy milo czas, szczególnie w nocy, ale jak to mówią, co było a nie jest nie pisze sie w rejestr - usmiechnąl sie ironicznie.
( to żes sie popisał Lewandowski)
- czyli potwierdzasz, że coś was łączyło?? - dociekała redaktorka.
- Przez jedną noc i owszem, ale na dłuższą metę, nie ma szans - nadrobił usmiechem. Znów był tym aroganckim, chamskim dupkiem.
- Ale to podobno ona cię zostawiła
- skoro tak łatwiej jej się pogodzic z rozstaniem, niech bedzie. Z bezczelnym usmiechem oczerniał ja w mediach.

Magda zamarła słysząc wypowiedź Lewandowskiego, zamarcie przeroziło sie we wsciekłość. Dziękowała losowi, że ten palant jest aktualnie daleko, bo jego uroda mocno mogła ucierpieć. Rozpłakała się ze złości, z bezsilności.