tego samego dnia po treningu.
Magda cała drogę nie odezwała się do
Łukasza ani słowem, chociaż ten trajkotał jak nakręcony a w domu bez
słowa weszła do pokoju i trzaskając drzwiami, dała mu do zrozumienia
"Spadaj Piszczek". Rzuciła się na łóżko i parsknęła śmiechem.
Zastanawiała się, co teraz zrobi Łukasz.
- Co jej się stało?? - zapytała Ewa zaskoczona reakcja Magdy
- Ma alergię na Lewego - mruknął Łukasz- chyba większą niż sądziłem, kurde, chyba przesadziliśmy - podrapał się po głowie i zapukał do Magdy.
Leżała na łóżku z książką w ręku.
- Magduś - zaczął niepewnie i nieśmiało przysiadł na jej łóżku- przepraszam, powinienem ci był wcześniej powiedzieć.
Spojrzała na niego wkurzona i zasłoniła uśmiech książką.
- Nie odezwiesz się???
(Cisza)
-Będziemy się kłócic o tego imbecyla??
(Cisza, ale zaciesz większy, cóż Piszczek, próbuj dalej.)
- Dziuńka, no weź, ej......
Magda opuściła książkę i ostatkiem sił powstrzymując parsknięcie zmierzyła go wkurzonym wzrokiem.
- Spadaj
Wyszedł, ale w jej oczach widział , że sie nie gniewa.
- Ok, chciałaś to masz - mruknął pod nosem.
dwadzieścia minut później Magda wyszła z pokoju wywabiona zapachami wydobywającymi sie z kuchni.
- OOo , kto sie zjawil?? - zaśmiał się Łukasz
- Spadaj, nadal sie do Ciebie nie odzywam
Odwróciła sie plecami od niego podeszła do szafki z kubkami.
- tego szukasz?? stanał za jej plecami , położył brodę na jej ramieniu i podstawił pod nos kubek z napisem " najukochańszej kuzynce świata .Piszczki" (miała go od ostatniej wizyty w Dotrmundzie) wypełniony gęstą czekoladą z orzechami.
Pachniał tak smakowicie i był cały dla niej. Zrobiony całkowicie przez Łukasza. Taka jego tajna broń, na focha Dziuńki. I jak tu sie na niego gniewać???
- Psieplasiam, psieplasiam, psieplasiam, - Łukasz zrobił smutna minkę małego chłopca.
- dobra, dobra juz ok - wyjęła mu z ręki czekoladę i zanurzyła w niej palec - mhmm, postarałes się - parsknęła, odwróciwszy się do niego. Grzeczny chłopczyk - pogłaskała go po głowie - tylko co tak długo???
- O ty wredoto jedna - zaśmiał się Piszczek i zaczęli się gonić po kuchni, przyprawiając o atak śmiechu Ewkę
- Całe życie z wariatami - parsknęła rozbawiona - ej, ej, gamonie, bo mi kuchnie zdemolujecie.
- Milcz wredna - Magda zatrzymała sie w połowie drogi mierząc w nią, porwana po drodze łyżeczką - Ty tez wiedziałaś, kuzynka, cholerka mi sie trafiła. Konspiratorka paskudna - wytknęła jej język, paprając jej twarz czekoladą.
- Wojna??? - krzyknęła Ewa porywając z kuchenki resztę gęstniejącej czekolady.
Magda z Łukaszem spojrzeli n a siebie
- Wojnaaaaaaa!!!!! wrzasnęli chórem, rozmazując sobie na twarzy porcje czekolady.
słodkie towarzystwo, nie ma co.
Dwa dni później cała ekipa BVB wraz z dziewczynami z siatkówki bawiła się u Matsa.
Hummels
miał urodziny, zorganizował więc domówkę.
- Humciu,
skarbie, gdzie się chowasz??? -
zaszczebiotała zapatrzona w Matsa Greta.
- yeee,
nie chowam się, poszedłem napoje zrobić….
-Może ci
pomogę?? – laska ewidentnie nastawiła się na wyrwanie Hummelsa, głęboko patrząc
mu w oczy, wyjęła mu z rąk, dzbanek z plasterkami limonki.
-Dzieki,
poradzę sobie – mruknął
-
Poradzimy sobie (matko, kobieto, idź sobie)
- Aaa, tu
się chowasz – zaszczebiotała Magda, nieświadoma tego, że Mats w kuchni nie jest
sam.
-Mhm –
mruknął, ruchem oczu pokazując stojącą Gretę.
- Łeee,
myślałam, że masz chwilę…..
- Wiesz,
że dla ciebie zawsze - odwrócił się i
przytulił ja do siebie- zrób coś z tą laską, - szepnął jej do ucha.
- Mats
–udając oburzenie pacnęła go w klatkę – poczekaj do wieczora, tu ktoś może nas
zobaczyć .
- A niech
nas widzą – pocałował ja przyciągając do siebie.
- Mats,
wariacie, przestań- odsunęła go od siebie kiedy wyczuła, że pocałunki Matsa są
coraz bardziej namiętne.
Hummels
spojrzał na nią zamglonymi oczami .
- oo,
cześć Greta, nie zauważyłam cię – zawróciła się do koleżanki stojącej im za
plecami.
- cześć –
mruknęła i wyszła .
- dzięki
Dziuńka – mruknął Mats – nie wiedziałem już jak ją spławić.
- Spoko,
żaden problem- zabrała mu szklanki z rąk.
Wychodząc
z kuchni minęła Lewandowskiego , stał koło drzwi, musiał widzieć co działo się w
kuchni. Zmierzyła go tylko wzrokiem, puściła mu oczko i poszła dalej.
-
Zatańczysz?? – zapytał nieśmiało
- a
wiesz, że chętnie – powiedziała rozbawiona miną Roberta, spodziewającego się
gromów z jasnego nieba.
Chwilę
później stali na parkiecie, wtuleni, objęci. Oparła głowę o jego klatkę,
napawając się jego zapachem. Czuła ciepło bijące od chłopaka, wyczuła, że jest
strasznie spięty i doskonale wiedziała, że to z jej powodu.
Robert,
zadowolony z siebie, czuł ciepło bijące od dziewczyny, pochylił głowę
zaciągając się kokosowym zapachem jej włosów, przycisnął ja mocniej do
siebie. Krew zaczęła a nim krążyć
szybciej, usztywnił mięśnie, próbując nie dać po sobie poznać, jak Magda na
niego działa. Ta jakby wyczuwając jaki ma na niego wpływ, ocierała się o niego,
strzelała oczkami, i spoglądała mu głęboko w oczy, zagryzając przy tym
wargi.
- Ej, nie
pozwalaj sobie – strzeliła go w twarz kiedy ją pocałował – to, że z
Tobą zatańczyłam, nie znaczy, że jestem jedną z tych panieniek, na które
pstrykniesz i są gotowe na wszystko – wyplątała się z jego objęc i wkurzona
odeszła.
-
Pieprzony Hummels – mruknął pod nosem, widząc jak Magda odnajduje Matsa, przytula go i wychodzi z nim do drugiego pokoju.
Kilka godzin
i kilka drinków później.
Całe
towarzystwo umęczone tańcami i oszołomione alkoholem, zastanawiało się co
dalej, wszyscy się dobrze bawili i nikt nie chciał jeszcze iść do domu.
- A może
zagramy w butelkę?? Zapytał Łukasz.
Podchmielone
towarzystwo przystało na pomysł Piszczka, jedynie Magda zgłosiła stanowczy
sprzeciw, bojąc się, że wypadnie jej całować się z Lewandowskim. Wiedziała, że
Łukasz zrobił to specjalnie. Ale jej sprzeciw ugrzaązł gdzieś wśród głosów
pozostałych członków ekipy.
- To na
co gramy??? – zapytał Shijni
- Na
zadania – rzucił Łukasz, wręczając każdemu otwartą butelkę piwa – ok
solenizant, zaczynasz – podał Matsowi pustą butelkę.